Raj dla biznesu, a policja nie bierze. Saakaszwili zmienił Gruzję


Gruzja kojarzy się przede wszystkim z wojną w 2008 roku i cyklicznymi próbami obalenia rządów Micheila Saakaszwilego drogą ulicznych demonstracji. Tuż przed wyborami parlamentarnymi (1 października) warto jednak przybliżyć - mniej znane – wewnętrzne reformy ostatnich dziewięciu lat. To dzięki nim Gruzja stała się państwem wyjątkowym na obszarze byłego ZSRR.

Do rewolucji róż w 2003 r. Gruzja była typowym postsowieckim państwem, skorumpowanym, słabym instytucjonalnie, narażonym na autorytaryzm, z gospodarką mającą niewiele wspólnego z wolnym rynkiem.

Po objęciu rządów przez Micheila Saakaszwilego – niezależnie od popełnionych błędów i stawianych tej ekipie zarzutów – Gruzja niewątpliwie przeszła najbardziej radykalne zmiany wśród republik postsowieckich (nie licząc oczywiście Litwy, Łotwy i Estonii – odmiennych od reszty ZSRR już przed 1991 r., a od 2004 r. członków UE i NATO).

Dziś można powiedzieć, że Gruzja jest alternatywą dla dominującego w przestrzeni postsowieckiej modelu państwa. Wprowadzane przez ekipę Saakaszwilego zmiany to nie tylko głębokie reformy gospodarcze. Gruzja Saakaszwilego ma już niewiele wspólnego wspólnego z postsowiecką Gruzją Zwiada Gamsachurdii i Eduarda Szewardnadzego. Także dlatego, że reformom gospodarczym towarzyszyły głębokie zmiany w administracji i wymiana kadr.

Szybki wzrost

Zmiany po rewolucji róż w 2003 szybko uruchomiły wzrost gospodarczy. Najlepsze pod tym względem były lata 2005–2008, gdy wzrost wynosił ponad 8 proc. PKB rocznie. Do kraju zaczęło napływać coraz więcej inwestycji zagranicznych. O ile w 2003 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne (FDI) wyniosły 340 mln dol., to w 2007 roku było to już przeszło 2 mld dol.

Ale potem przyszedł rok 2008 – wojna z Rosją i początek kryzysu na świecie. W 2009 r. PKB spadł o 3,8 proc., ale dzięki wcześniej zrealizowanym reformom systemowym, już w 2010 r. było 6,3 proc. na plusie, a w 2011 już 7 proc.

Tak jak w przypadku krajów bałtyckich, blokada ekonomiczna Rosji (do 2004 r. głównego partnera handlowego) nie zaszkodziła Gruzji, a wręcz pomogła. Producenci krajowi byli zmuszeni przeorientować się na inne niż rosyjski, bardziej wymagające rynki.

Autor radykalnych reform Kacha Bendukidze poszedł o wiele dalej, niż Balcerowicz w Polsce na pocz. lat 90-tych. W efekcie w ostatnim rankingu wolności gospodarczej (tworzonym przez Heritage Foundation i Wall Street Journal) Gruzja jest 34., Polska 64., a Rosja 144. Warto też spojrzeć na ranking Banku Światowego („Ease of Doing Business 2011”). Gruzja jest w nim 16. (w 2003 r. była 137.), a dla porównania, Niemcy są 19., Polska 62., a Rosja 120.

Nowa siedziba Banku Narodowegopresident.gov.ge

Wolność biznesu w konstytucji

Liczbę podatków zmniejszono z 21 do czterech. Liczbę licencji i pozwoleń zredukowano z 600 do 50. Otwarcie działalności gospodarczej zajmuje kilkanaście-kilkadziesiąt minut, bardzo rzadko kilka dni („jedno okienko”). Można to zrobić w najbliższym oddziale banku u specjalnego pełnomocnika ministerstwa sprawiedliwości.

Ważnym elementem przebudowy gospodarki jest prywatyzacja. Nie tylko, żeby zdobyć środki dla budżetu, ale żeby podnieść efektywność zarządzania firmami. „Jeśli reputacja spółki jest godna zaufania, wszystko jedno, skąd ona jest” - mówił Kacha Bendukidze. Więc niezależnie od fatalnych relacji z Moskwą, jednym z największych inwestorów zagranicznych jest rosyjski koncern energetyczny Inter RAO JES.

Co ważne, podjęte po 2003 r. radykalne reformy rynkowe Saakaszwili utrwalił, forsując w 2009 roku „Akt Wolności Gospodarczej”. To zestaw ustaw konstytucyjnych, które gwarantują nieodwracalność fundamentów gruzińskiego modelu ekonomicznego, takich jak m.in.:

Parlament przeniesiono do nowej siedziby - w Kutaisi, drugim największym mieście krajupresident.gov.ge

- zwiększanie obciążeń podatkowych tylko w drodze referendum;

- zamrożenie dotychczasowego spisu wymaganych zezwoleń i koncesji na działalność biznesową;

- zakaz tworzenia nowych państwowych regulatorów;

- zakaz państwowej regulacji cen towarów i usług;

- górny próg wydatków budżetowych na poziomie 30 proc. PKB;

- maksymalny deficyt 3 proc. PKB;

- zadłużenie państwa nie może przekraczać 60 proc. PKB;

- zakaz inwestowania państwo w banki komercyjne.

Wysoka cena

Wolnorynkowe reformy w nienajbogatszym postsowieckim kraju mają swoją cenę socjalną. Szczególnie dotkliwą w społeczeństwie przez dziesiątki lat żyjącym w systemie socjalistycznym. Bezrobocie wynosi ponad 16 proc., choć nieoficjalnie jest to dużo więcej.

Wielu Gruzinów boleśnie odczuło też daleko idącą liberalizację systemu opieki zdrowotnej. Służba zdrowia została sprywatyzowana tak bardzo, jak się tylko dało (np. państwo wystawiało na aukcje szpitale). Prywatni pracodawcy nie mają obowiązku wypłaty zasiłków macierzyńskich.

Nie muszą też zasięgać opinii związków zawodowych, jeśli zwalniają pracowników. Dużym problemem długo była dwucyfrowa inflacja, choć ostatnio udało się ją zbić do 8,5 proc.

Antykorupcyjna krucjata

Jednym ze źródeł przyspieszenia wzrostu gospodarczego jest skuteczna walka z korupcją. To najważniejszy cel, jaki postawiła sobie po 2003 r. rządząca do dziś ekipa. Wracając raz jeszcze do Bendukidzego – często powtarza on, że wolność gospodarcza i ograniczenie korupcji to dwie strony tego samego procesu.

Rozprawiono się z powszechnym nigdyś zjawiskiem opłacania się biznesmenów gangsterom, skorumpowanym urzędnikom i policjantom. Resort sprawiedliwości chwali się, że tylko w latach 2003-2010 zarzuty korupcji postawiono ok. 1 tys. przedstawicieli państwa (m.in. 6 deputowanych, 12 wiceministrów, 50 sędziów). Za rządów obecnej ekipy liczba pracowników sektora publicznego zmniejszyła się o blisko połowę. Ale ci, co pozostali zarabiają dziś niekiedy nawet 15 razy więcej, niż kiedyś.

Kadrowe trzęsienie ziemi

Kluczem do oczyszczenia administracji ze skorumpowanych ludzi była drastyczna wymiana kadr. Jak chwalił się w jednym z wywiadów Saakaszwili, „walką z korupcją zajmują się młodzi, ideowi ludzie”. W całej administracji jest coraz więcej ludzi, dla których drugim językiem jest nie rosyjski, a angielski. Wielu z nich kształciło się na Zachodzie. Ciekawą metodą walki o „czyste ręce” jest planowa rotacja wysokich urzędników – co pewien czas są przesuwani do innych instytucji.

Sztandarowym sukcesem władz po rewolucji róż jest reforma organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. To był jeden z priorytetów Saakaszwilego, który zdawał sobie sprawę, że to warunek konieczny powodzenia innych reform.

Zmiany w MSW ruszyły już w 2004 roku. I władze nie bały się radykalnych rozwiązań w policji. Słynąca z łapownictwa drogówka została po prostu rozwiązana. Zastąpiła ją zbudowana od podstaw i zasilona zupełnie nowym ludźmi Policja Patrolowa, która oprócz kontroli drogowej zajmuje się też klasycznym pilnowaniem porządku na ulicach. Policja, służby specjalne i inne struktury MSW są dziś symbolem zmian. Nie przypadkiem zbudowana nowa siedziba ministerstwa jest maksymalnie przeszklona – jak najwięcej szyb, jak najmniej murów. Bo przejrzystość ma być główną zaletą służb porządkowych. Drakońskie kary, a zarazem podwyżka płac w niektórych przypadkach nawet 20-krotnie, powodują, że każdy policjant zastanowi się kilka razy, zanim weźmie łapówkę.

Ciężki los więźniów

Bezwzględne „oczyszczanie” państwa ma też jednak swoje ciemne strony, o czym przypomniał niedawno skandal w stołecznym więzieniu, ujawniony i nagłośniony przez opozycję. Niezależnie od tego, że była to prowokacja, sytuacja więźniów w Gruzji nie należy do najlżejszych.

Ten kaukaski kraj zajmuje wysokie 6. miejsce na świecie, jeśli chodzi o stosunek liczby więźniów do całej populacji. W Gruzji na 100 tys. ludzi przypada aż 538 więźniów. Co gorsza, w tamtejszych więzieniach panuje wyjątkowo wysoka śmiertelność wśród osadzonych. W 2011 roku były 144 zgony, czyli średnio jeden więzień umierał co trzy dni. I to właśnie w stołecznym więzieniu nr 8, gdzie nagrano drastyczne sceny bicia i gwałtu na więźniu, miało miejsce aż 90 proc. ze wspomnianych 144 zgonów więźniów w 2011 r.

Odcięcie się do sowieckiej przeszłości

Ekipa Saakaszwilego zadbała przy tym wszystkim o zmiany także symboliczne, w tym te odnoszące się do historii i mentalności obywateli. Ich symbolem stał się przyjęty w 2011 roku pakiet ustaw, tzw. Karta Wolności. Dwie dekady po odzyskaniu niepodległości Gruzja wreszcie zerwała z czasami sowieckimi. Jakie są najważniejsze zapisy „Karty Wolności”?

- usunięcie symboliki sowieckiej z życia publicznego;

- zakaz używania w nazewnictwie geograficznym nazwisk działaczy komunistycznych;

- lustracja osób publicznych;

- ograniczenie dostępu do stanowisk państwowych b. wysokich funkcjonariuszy partii komunistycznej

- ograniczenie dostępu do stanowisk państwowych pracowników i współpracowników służb specjalnych ZSRR

„Karta Wolności” zamyka i formalizuje proces rozpoczęty po wojnie z Rosją w 2008 r. Jego najgłośniejszymi przejawami było burzenie i demontaż pomników żołnierzy Armii Czerwonej i Józefa Stalina, wszak z pochodzenia Gruzina.

Bez alternatywy?

Obecne wybory będą, już po raz kolejny, referendum nad polityką realizowaną przez ekipę Micheila Saakaszwilego. Dotychczas prozachodnia i reformatorska władza zdobywała zaufanie większości obywateli, mimo kosztów reform i ciemnych stron sukcesu nowego modelu państwa i gospodarki.

Dużo wskazuje na to, że tym razem będzie podobnie. Nie dlatego, że obecnej władzy nie można niczego zarzucić. Dlatego, że wciąż brak poważnej alternatywy. To znaczy takiej siły politycznej i takiego programu, który przekona większość Gruzinów, że jest za kontynuacją większości zmian i za jednoznacznie prozachodnim kursem w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa. A przede wszystkim, że nie jest kolejną mutacją opcji prorosyjskiej. Bo etykietka sojusznika Kremla zatopi w dzisiejszej Gruzji każdy polityczny projekt.

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Raporty: